Kapłan
Pozwól, że zajmując się Tobą uratuję pięćdziesiąt innych dusz i tuzin innych serc.
"Maleus Maleficarum"
ok. 3800 rok GBE
Tak jak w każdej rzeczywistości (nie tylko fantasy), także na Kontynencie istnieją religie oraz kapłani, oddający cześć swoim bogom. Bogowie ci są zwykle dalecy od ludzkich problemów i rzadko ingerują w sprawy śmiertelników (choć kapłani twierdzą inaczej).
Trudno zgadnąć, jak liczny jest nordliński panteon. W wiedźmińskiej sadze i opowiadaniach pojawiają się imiona zaledwie kilku bogów, takich jak Melitele, Freyja, Kreve, Lebiody czy Coram Agh Ter. Źródła praktycznie milczą o bóstwach wyznawanych przez elfy, krasnoludy albo niziołki...
Pierwsi osadnicy wyznawali bóstwa przywiezione ze swoich ojczyzn. Przez stulecia, w pierwotnych religiach dokonały się pewne zmiany. Jedne bóstwa popadły w otchłań zapomnienia, gdyż ich wyznawcy umarli lub przestawali je czcić, inne – roztaczające opiekę nad podobnymi sferami życia – stopiły się w jeden byt (tak powstał kult Melitele). Ostateczne uformowanie się poszczególnych wyznań z jasnymi zasadami wiary i hierarchią godności nastąpiło tuż przed Unią Novigradzką – zawartą przez magów Bekkera, Giambattistę i Moncka z władykami, kapłanami oraz druidami. Unia stanowiła ona rodzaj paktu o nieagresji i rozdziale magii od państwa.
Wkrótce rozpoczęto nawracanie nieludzi na wiarę w ludzkich bogów. Najaktywniejszymi misjonarzami okazali się kapłani Kreve. Niestety, krzewienie nowej religii wiązało się z pogardą wobec wszystkiego, czego nie stworzył człowiek. W raju rządzonym przez Kreve krasnoludy, elfy i członkowie innych ras mieli być osobami drugiej kategorii. Rzecz jasna, ilość nawróconych była znikoma. Co gorsza, niezbyt przemyślane nauki misjonarzy skutecznie odstraszały nieludzi od jakichkolwiek prób koegzystencji z człowiekiem.. Ostatecznie zaniechano wysyłania misji do nieludzi w roku 1217. Bezpośrednią przyczyną osłabienia aktywności kultów były poczynania dziada króla Foltesta z Temerii. Zaniepokojony rosnącym wpływem kleru na sprawy państwowe, postanowił pokazać kapłanom, gdzie znajduje się ich miejsce. Bezpośrednią przyczyną represji była kategoryczna odmowa kleru na rozwód władcy z piątą żoną. Niewygodną małżonkę utopiono w pałacowym stawie, zaś w całym kraju wprowadzono ścisłe ograniczenia kultu, nakazując m.in. odprawianie nabożeństw tylko w świątyniach, ograniczając wpływ kapłanów na życie gospodarcze i politykę wewnętrzną. Po czterech latach sporów z kapłanami udało się uzyskać ciche porozumienie, na mocy którego w radzie królewskiej mógł zasiadać tylko jeden kapłan, zaś pozostałe miejsca przeznaczono dla starych doradców i przyszłych absolwentów świeżo założonej Szkoły Królewskiej, mającej szkolić cywilną kadrę urzędniczą. Działania króla wywołały oburzenie wśród kleru w innych krajach i zaciekawienie wśród panujących. Pozostali monarchowie również zaczęli dbać o wykształcenie świeckich urzędników, którzy mogliby zastąpić kapłanów na stanowisku doradców. Ustanowiony wówczas stan rzeczy utrzymuje się bez większych zmian aż do tej pory. Jedyne wstrząsy, jakie się trafiają od czasu do czasu, to odkrycie jakiegoś przywiezionego z dalekiego południa kultu (którego wyznawcy kończą zwykle na stosie) czy ogłoszeniem schizmy (której zwolennicy albo nawracają się, albo również kończą na stosie).
Nauki przyszłego kapłana
Dziewczęta przychodziły i odchodziły – jako wieszczki do innych świątyń, jako położne i wyspecjalizowane w chorobach kobiecych i dziecięcych uzdrowicielki, jako wędrowne druidki, nauczycielki lub guwernantki. Ale nigdy nie brakowało nowych, przybywających zewsząd, nawet z najdalszych okolic.
Aby zostać kapłanem, przede wszystkim trzeba czuć ku temu powołanie. Dzięki głębokiemu wierze, człowiek jest w stanie znosić liczne wyrzeczenia i ze wszystkich sił służyć wybranemu bóstwu.